wtorek, 30 października 2018

nierówność

Losem kochanków jest z reguły rozstanie. A losem niedoszłych?

Szła w rytmie, który rozbijał jej myśli na poszczególne etapy. Etap przed. Zamglony, bo pamięta tylko strzępki sytuacji, nie ogarnia powiązań. Poznała tylko ich efekt, przyczyny zostawiając jak sieroty. Niech się nadal bujają.

Etap po, wymierzony na milimetry. Rozdrobnione wątpliwości, poukładane w stosach. Nierównych, jak ich relacja. Dni wycofania, minuty przyciągania. Zegar kompletnie się rozstroił.

- Mam ogromne dylematy. - mówił. A ona wówczas się kurczyła, jej głos wpadał w żołądek i rozbijał się o zastany tam kamień. Buch. Głuchy dźwięk powracał jak echo. Wychodził z jej ust jedynym słowem "proszę...", którego natychmiast żałowała. 

Wiedziała, że ma rację. On. Nie ona. To nie powinno się zdarzyć. A jednak się pojawiło. - Zacząłem, to także i to skończę. - stwierdził. To nawet nie było wiadro zimnej wody. To lodowa lawina, która spada na jej oczach. Czy zdąży się schować?

Tylna kanapa auta. Skóra. Pojazdu. Jej. I jego. Prawie na do-widzenia. Jakby ostatni raz. 

Całowała go tak, aby zapamiętał. Na długo.