niedziela, 28 listopada 2010

na krawędzi

Nie patrz, gdzie upadłeś, lecz gdzie się poślizgnąłeś.
(powiedzenie afrykańskie) - z inspiracji wizytą w CSW

Kiedy zaczęłam rzadziej godzić na obcasach, odkryłam nagle, że nie muszę wiecznie wpatrywać się w nierówności pod stopami. Wreszcie mogę spojrzeć w bok, a nawet w górę.

Mimo sezonu zimowego zbliżyłam się właśnie do krawędzi ślizgawki, wystarczy tylko krok, aby wejść na bardziej stabilny grunt. Grunt, który nie jest skuty zmarzliną, a raczej rokuje na dobry plon. 

piątek, 26 listopada 2010

muzeum niewinności

Gromadził każdą drobną rzecz, która się z nią wiązała. Przedmioty, które dotykała z mniejszym lub większym zamiarem. Wąchał je później, głaskał. Był w tym wszystkim ogromny smutek, wręcz jego ocean. 
Weszłam do tego muzeum nieco bezwstydnie. 

środa, 17 listopada 2010

radiohead

your eyes they turn me

Prowokuję. Potrafię zaglądać tak bezczelnie w twarze, nawet bez odbioru. Bo mam radio w głowie i nadaję na falach ultrakrótkich. 

niedziela, 14 listopada 2010

odbitka

Co jest rzeczywistością?

Chciałam obejrzeć film. Nie jakiś-film, który dałby by mi tylko powierzchowną rozrywkę. Potrzebuję teraz konsekwentnego rozwoju, całopiersiowego oddechu. 


Stąd Powiększenie, aby zmierzyć się w pierwszej kolejności ze złudną rzeczywistością. 

sobota, 13 listopada 2010

między jedynkami

Może być tak: patrzysz i jest miło. Następnie dochodzi do ciebie dźwięk i zastanawiasz się, jak to razem złożyć - ciało i fonię. Bywa także odwrotnie - do ciepłego głosu dochodzi niewspółmierna fizyczność.

Nie zdradzę, o jakiego aktora mi chodzi, bo lubię szparę między jego jedynkami. 

piątek, 12 listopada 2010

sztuka współczesna

Uczę się, że czasami konflikt i doprowadzenie do konfrontacji są potrzebne, aby nie tylko dogłębnie zrozumieć, ale przede wszystkim działać. Trigger ma w sobie konieczny chrzęst, takie odblokowanie porów i przeładowanie magazynka. Czasami to musi zaboleć, z reguły to właśnie boli. Wyjście ze strefy bezpieczeństwa w nowe. 

Nie bać się, nie bać się. Wypiszę cele do osiągnięcia, narysuję drogę i wywieszę jako najlepszą sztukę współczesną. 

środa, 10 listopada 2010

słownik

Mówiła, że w męskim słowniku brakuje wielu żeńskich słów, jakby był on zdecydowanie uboższy. - Bo nie znajdziesz w nim tęsknoty, której nawet gramatycznie bliżej jest do kobiety. - prawie krzyczy w przekonaniu, z którym czasem trudno dyskutować. 

Mężczyźni piszą piękne teksty piosenek, których potem nie potrafią nawet zagrać. Rozegrać w słowach. 

wtorek, 9 listopada 2010

pole

Mówiła o tej grze z pewną dezaprobatą, jakby nie chodziło o jej reguły, tylko o samą planszę, w której ona czuła się jak pionek. Był bowiem król i królowa, a wokół co najwyżej wieże lub gońce. Prawdopodobnie tak zaczyna się niejedna bajka dla dorosłych, w której grają duże dzieci. Bądź odwrotnie - opowieść miała być dla nieletnich, a przypadkowo zaangażowali się w nią starsi wiekiem. 

Z pewnością ważne było obrane pole. To pole position, od którego wszystko się zaczyna. Zestaw nastawień, o które potem rozwieszane i prostowane są emocje. Bo wszystko w relacjach damsko-męskich zaczyna się od skrzywień i małych zboczeń. 

sobota, 6 listopada 2010

z góry

Pobudza mnie wysokość. I niech to będzie wieloznaczne. Stanęłam przy oknie i zaczęłam się zastanawiać, co to za budynek. Musiałam przecież wielokrotnie go mijać, a nawet być w środku, ale rzadko, widocznie zbyt rzadko, patrzyłam na niego z góry. - Czy to planetarium, zwariowany ser szwajcarski, czy może ... ufo? Z pewnością mistrzostwo architektury. 

środa, 3 listopada 2010

sublim

I wszystko dzieli się na dwa

Zmieniłam płytę. Niekoniecznie poprzedniczka była zdarta, atmosfera skórzanych rękawiczek na na takowej też kierownicy potrzebowała innego towarzystwa. Bardziej wysublimowanego. 


Jesień jest porą arcykobiecą. Nie przemawia do mnie letnia golizna. Nie przemawia do mnie definiowanie kobiecości przez nagie ciało. Aby czuć się pociągająco, oprócz swojego umysłu muszę formować również draperie. Choćby z alpaki. 

poniedziałek, 1 listopada 2010

dziesięć

Ateista chce być cnotliwy - i to jeszcze bardziej niż katolik, który liczy na to, że po kolejnej spowiedzi i rozgrzeszeniu znów będzie mógł robić, co mu się tylko podoba. Najbardziej cnotliwi ludzie, których spotkałem w życiu, byli ateistami. Za to chrześcijanie byli najmniej cnotliwi.
(Michel Onfray)

Idą do kościoła, a potem zapominają o najważniejszych przykazaniach. A "Dekalog" Kieślowskiego jest już od kilku tygodni w sprzedaży. Może zamiast na tacę, warto rozgrzeszyć się inaczej.