piątek, 15 stycznia 2016

nie słyszę

- Nie słyszę... 
Zbierała wszelkie preteksty, aby mówić blisko. 
Czytać z linii jego warg. 
Nie z ruchu. 
Z ciepła.

Siedzieli ramię w ramię. Udo w udo. 
- Nie słyszę... - mówiła.
A on powtarzał coraz bliżej. Na centymetry. 
Tyle dzieliło ich do świadomego ruchu warg.
Do ich spontanicznego muśnięcia.

Poza tym dzieliło ich wiele. A ona nadal mówiła:
- Nie słyszę... 
Chciała, aby zbliżał się. 
Przeciągał granicę jej prywatności, ile się da. 
I ją przekroczył, tym razem bez słowa.

- Nie słyszę...

Autostrada pochłaniała.
Patrzyła w bok, jakby on cały czas tam był.
A tam widziała tylko szybę.
I w jej odbiciu nie znalazła.
Jego.