środa, 19 grudnia 2012

swobodne latanie

Testuję na windach. A może to windy testują to na mnie. Jakkolwiek by nie było, to aż kilka sekund swobodnego latania wzrokiem po innych. Czasem dochodzi do tego głos, niestety zbyt rzadko. 

piątek, 7 grudnia 2012

ego - ego

Wpatrzeni w lustra, zapominają słów. Jesteś dla nich tylko zbędnym odbiciem, które zaburza ich horyzont. Nie mają potrzeby komunikować się, za wyjątkiem swojego-ego.
.:.
On nadal ma słabość do młodszych od siebie. Znacznie, znacząco młodszych. Rozwarstwia się ta przepaść, aż w końcu zabraknie w niej powietrza. 
.:. 
Czy podeptane? Na pewno jakoś boli. Zostałam spłaszczona. Zatrzymana na kartce, już nie białej. Eee, go Karolina. Go. 

środa, 21 listopada 2012

nuta piżma

Mogłyby pozostać jedynie jej oczy. To one szkicowały jej charakter. Smoky eyes i brwi jak wypieszczone łuki. Była w tym perfekcyjna. Mogłabym patrzeć na nią długo, a jednak... szukałam w niej czegoś innego. 

Staliśmy w trójkącie w oczekiwaniu na windę. On trzymał teczkę z aktem notarialnym. Był taki rozentuzjazmowany, jakby przed momentem finiszowali wspólny zakup mieszkania. Od niej natomiast wiało chłodem. Czy żałowała?

A gdyby jednak udało mi się ją powąchać, to czy wyczułabym nutę piżma?  

poniedziałek, 29 października 2012

między palcami

Jego wyraz twarzy wskazywał na pewne uwielbienie w połączeniu z pragnieniem. Czy zatem patrzył na kobietę? A skądże, wertował nowy numer pewnego miesięcznika. Nie zdradzę go. 

Stanęłam tuż nad jego ramieniem. Przystojny był, aczkolwiek młodszy ode mnie. Między palcami miętosił dziennik. Polska gazeta. Splamiłam swym zdziwieniem jego łososiowe spodnie.

Moje palce naznaczone były farbą drukarską. A oczy? 

poniedziałek, 22 października 2012

wymiar na miarę

Czasami chciałoby się ponownie puścić film dnia, aby wyciąć co gorsze sceny. A tak naprawdę to szukam wymiaru odpowiedzialności na miarę. Cholernego poniedziałku. 

środa, 10 października 2012

początek czy koniec?

Która strona jest lepsza? Początek czy koniec? Poniedziałek czy piątek?
Odżywam w końcówkach - albo zasypiam, śpię, odsypiam. Czytam, marzę, działam. 

czwartek, 4 października 2012

pozory?

Szedł w wyrazistym stylu. Pewny siebie, z otoczką, która parowała z eleganckiego garnituru. - Pozory? - pomyślałam.

piątek, 14 września 2012

kroki

Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest przyznać się do błędu. Trudne jest również zrozumieć, że czasem trzeba zrobić krok w tył, aby w ogóle ruszyć do przodu.  

wtorek, 4 września 2012

w kratkę

Miał koszulę w kratkę. Z przewagą czerwieni. Czytał gazetę, ale wyczułam, że był ciekawy. Nie patrzył zbyt często, bo tacy udają. Robią dokładnie to, co ja. 

czwartek, 26 lipca 2012

drugi obieg

Metalowe kapsle od soku Tymbark zostały wciśnięte w asfalt, zielonym do góry. Nikt zatem nie dowie się, co było tam pisane, tym bardziej komu.

A kiedyś podczas służbowych spotkań, komunikowaliśmy się w takim metalicznym, drugim obiegu. 

piątek, 13 lipca 2012

biznesowy celebryta

Nie zauważyłam momentu, kiedy podszedł tuż obok. Po prostu pojawił się, siedzący już z iPadem i z kieliszkiem czerwonego wina. Koszula jeszcze błękitna, jeszcze spinki przy mankietach. Jeszcze zapewne i zapach klimatyzacji dominujący nad bryzą porannej wody. Męskiej oczywiście. 

Czy mnie poznał? Nie sądzę. Krążyliśmy wówczas blisko siebie, lecz nie na tyle nieodlegle, aby zahaczyć. Nie interesował mnie jako mężczyzna. Był za drobny. Szczupłymi palcami wystukiwał litery, układające się w wiadomość. Do kogo?


Zamówił trzeci kieliszek. Ja w tym czasie rozmawiałam o filmach Polańskiego. Pytanie, które z nas stało się autorem-widmo? On, piszący gdzieś w eter, czy ja - równie niekonkretna? 

środa, 11 lipca 2012

zła energia

Jestem dość racjonalną osobą, ale wierzę w złą energię. Nie mogę przecież dyskutować z faktem złego samopoczucia w obecności konkretnych osób. Wystarczy bowiem tylko, że znikną z mojego otoczenia, a od razu staję emocjonalnie na nogi. 

niedziela, 8 lipca 2012

korpo-dziewczyna

W sumie nie wyglądała na korpo-dziewczynę. Tlenione na blond włosy, bez żadnej ingerencji profesjonalnego fryzjera. Jakieś wdzianko dżinsowe, które jednakże nie w pełni odpowiadało kanom mody. Po prostu zwykła kobieta, którą na pewno minęłabym na ulicy bez specjalnej atencji. 

A jednak, była to korpo-dziewczyna. 


Od początku kontakt z nią skalany był jakąś jej nieuwagą, którą ja wprost nazywam poczuciem bycia lepszą. Akcentowała to prawie w każdym zdaniu, nie wspominając już o gestach. Tworzyła nowy język samic alfa, które w rzeczywistości nie potrafią budować relacji.


Na koniec spytałam się, co teraz robi. Powiedziała, że jest trenerem i coachem. Prawie zamarłam. Korpo-dziewczyna pracująca na sferach miękkich. Ta zaraza nie powinna się przenosić. 

niedziela, 1 lipca 2012

ziarno

Pierwsza połowa mieszana. Raczej rozruch ze stanu przyczajenia. Prowokuję, kłuję i macam. Szukam tego ziarna z otwartymi oczyma.

niedziela, 24 czerwca 2012

był sobie chłopiec

Podszedł do nas bez żadnej tremy. Przyciągnął go wieniec balonów z odbitą czarcią łapą. Chciał swojej fantazji dać nieco polotu i zobaczyć, jak mają się prawa fizyki do przyziemnej rzeczywistości, w której żył.  

Był sobie chłopiec. 


Miał rude włosy i szelmowskie, inteligentne spojrzenie zza okularów. Trzynastoletni wyraz twarzy zdradzał niesamowitą ciekawość świata. Nie bał się obcych, bo przecież właśnie takimi dla niego byliśmy.


Zaskoczyła mnie jego ufność. Czułam, że to ostatnie chwile, kiedy tak otwarcie będzie wchodził w dialog. - O zmarłych źle się nie mówi - opowiadał o ojcu. Gdybyśmy szerzej otworzyli ramiona, poszedłby za nami. 

czwartek, 14 czerwca 2012

lokowanie produktu

Pytam go o biznes i widzę, jak zagubiony stara się odbić piłkę. Facet, który nie potrafi rozmawiać o swojej pracy jest nudny do potęgi en.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

wirnik

Siedział dokładnie po przekątnej stołu. Ta przekątność ją ratowała, bo gdyby była ona bliżej, to konwersacja rozpędziłaby się jak wirnik. Wciągnęłaby ją, a może raczej jego.

Czuła tymczasem, jak wypalał na niej swoje spojrzenie, a ona speszona nie umiała się mu odwdzięczyć. Gdyby weszła w tę grę spojrzeń, musiałaby przyjąć rolę damy i nie dać się zbić. A ona czasem przegrywa. Świadomie.

Kiedy wychodziła, zatrzymali się naprzeciwko siebie. Wymienili kilka zdań. Sięgając do guzika windy, prawie go musnęła. Poczuł to. A ona zamiast szachowej damy stała się kopciuszkiem, który uciekł przed północą, nie zostawiając bucika w postaci wizytówki. 

środa, 30 maja 2012

zmarzlina

Nagle w środku ciepłego dnia zaczęła płynąć kolęda. Ktoś perwersyjnie puścił muzykę zupełnie nieprzystającą do pory roku. Zapachniało śniegiem.

W sumie co krok człowiek napotyka lodowate relacje. Zastygłe, ale nie do skruszenia. - Empatyczność jest skazą - mówiła kobieta po mojej prawej stronie. Tworzyliśmy okrąg jak na spotkaniu anonimowych, wrzucając do środka mentalne zmarzliny.

wtorek, 22 maja 2012

drożność

Gdybym miała powiedzieć, jaką cechę cenię sobie wysoko, to zapewne wymieniłabym komunikację. Czuję się czasem jak kominiarz, który bezskutecznie próbuje udrożnić kanały. I jakby było mało, zrzuca mnie się z dachu, chyba tylko po to, aby sprawdzić, jak długo potrafię utrzymać się w powietrzu. A Ikar wiadomo jak skończył. 

wtorek, 15 maja 2012

między wierszami

Mogę to chyba określić potocznym opierdalaniem. Głos zza ściany rugał kogoś, być może w uzasadnionej sytuacji. Był to męski ton.

Wiele się teraz mówi, a nawet pisze, że kobiety mają znać swoją wartość. Wiem o tym nie od dziś. Chodzi jednak o coś jeszcze, co pozostawię między wierszami. 

wtorek, 8 maja 2012

syreny w prochowcach

Stały tuż przy głównym wejściu do budynku, każda w innym prochowcu. Przypominały homeryckie syreny, mogłyby w sumie zatrzymać każdego. Ich głos został jednakże uwięziony w ustnikach papierosów. Może palił im się również grunt, że ciągu dalszego epopei nie będzie. 

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

mapa myśli

Facet w lotniczych okularach wszedł do męskiej toalety. Być może chciał stać się niewidocznym, jednakże swoim wizerunkiem tylko uwypuklił swoją obecność. Odprowadziłam go wzrokiem jak w ostatnią podróż w kosmos.

Fala ciepła odsłoniła cieliste szkicowniki. Nie mogę wyjść z podziwu nad słabością tatuaży, jakby ich właściciele pragnęli na siłę wyśpiewać więc chodź, pomaluj mój świat. Zabrzmiało mi fauszem, także w uszach.

W trakcie jednego ze spacerów zobaczyłam rozłożyste drzewo, które przypominało moją mapę myśli. W pień wszyte jest życzenie. Kto zna filmy Wong Kar-Waia, ten trafi do dziupli.



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

boczna uliczka

Poznałam tę kobietę w bocznej uliczce. Czasami tam zaglądam, uciekając od mainstreamu i natłoku bodźców. Wówczas nie umyka mi szczegół i potrafię zatrzymać się nad kamykiem, aby zobaczyć jego żylastą powłokę. Podarowałam też chwilę dla niej, wisiała tak sama na ścianie.


Tuż obok przeszła para mężczyzn, wystylizowanych jak z lookbooka. Trzymali w dłoniach torby większe od mojej – nie wiem, jak to możliwe. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli portretu. Dowód, że Dorian Gray umarł?

czwartek, 19 kwietnia 2012

bez klucza

Zaczyna się od aukcji klejnotów. W krystalicznie czystych gablotach połyskują diamenty. Gdyby przyłożyć je do twarzy, skuteczniej rozświetliłyby spojrzenie niż niejeden stan zakochania.

Później rozkwita paleta barw, wybrzmiewająca z ram wystawionych obrazów. Gdyby je wszystkie ogarnąć, nie starczyłoby źrenicy. A w każdym tkwi szczególna historia. Może mi jedną opowiesz?

Dom aukcyjny Sotheby's otwiera zapadki wyobraźni. Bez klucza.   

niedziela, 15 kwietnia 2012

karne słowo

Gdybym mogła wybrać karne słowo, to pisałabym po tysiąckroć niespełnienie. Odmieniałabym je przez wszystkie przypadki, także ten miejscownik, który zaczyna się za kilka godzin. 

środa, 11 kwietnia 2012

sznur ze świateł

Były jak sznur świątecznych światełek, tylko pomyliły się pory roku. Radiowozy pędzące na sygnale tuż obok oraz te widziane w bocznych lusterkach. Iskrzyły się jak gwiazdki. 

czwartek, 5 kwietnia 2012

gąbka do ucha

W radio pobrzmiewała brodata Nie płacz Ewka, a świat zewnętrzny atakował mnie strumieniami swoich zmarzniętych łez. Zmieniłam częstotliwość. 

- Czy mówiłam ci już, że mam słabość do kobiet o niskim tembrze głosu? Pracuję nad tym, aby i swój uczynić gąbką do ucha. Tak, bo z kobiecego głosu należy wydobywać szorstkość. 

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

analogowe życie

Przeglądałam stertę papierowych memorek z dużym sentymentem. Były tam listy, miłosne kartki, zdjęcia - całe moje analogowe życie sprzed kilkunastu lat. Wystarczyła jednak dekada, a listy zamieniły się w facebookowe maile, miłosne kartki - w smsy, zdjęcia - w elektroniczne zasoby iphoto. Czegoś brakuje. 

niedziela, 25 marca 2012

dać sobie głos

Wprost genialnie wybrzmiewała to hello. Jakby chciała wrzucić w szprychy świata swój głos. Zatrzymać go i skupić wiązkę czasu wyłącznie na sobie. Stanąć w reflektorze uwagi każdego mężczyzny. 

Kiedy weszłam na scenę, a górne światła pokładały cień w ślad za moim przedramieniem, nie myślałam o tremie. Liczył się tylko głos. Liczyło się tylko, jakie pole stworzę. Przyciągania. 

piątek, 23 marca 2012

w kilka sekund

Gromadzi w sobie zmęczenie i narcyzm. Winda, w którą wsiadam. Zmęczenie korporacyjnych ludzi opuszczających swoje biurka. Narcyzm kobiet, które ciągną do tych luster jak niezaspokojone ćmy. Kilka sekund wystarczy, aby się spalić. Z czerwieni, przed zbyt bliskim kontaktem z sąsiadem, który pachnie obłędnie. 

poniedziałek, 19 marca 2012

powinna pamiętać

W tej rundzie rozmowa zeszła na uczucia. Napisał, że teraz to boi się zakochać, a przecież szuka pokrewnej duszy. Równie dobrze mógłby dodać, że z wiekiem coraz trudniej o emocjonalną otwartość. Sprzeciwiłaby się wówczas. 

- Nowa znajomość to inwestycja - napisała mu, myśląc w tle o sprawach rozwojowych. - Inwestujesz swój czas, swoje zaangażowanie, bez tej gry wstępnej trudno nawet stwierdzić, czy kawa nie była przypadkiem zbyt gorzka. 


Co ona miała wtedy na stoliku? Czy oby kawę właśnie? Minęło wprawdzie sporo czasu, a jednak ten smak powinna pamiętać. 

czwartek, 15 marca 2012

lampka

Przyuważyłam go z poziomu antresoli, gdzie wygodnie rozpostarta smakowałam ciastko bezowe z granatem. Prawdopodobnie mój wzrok przyciągnął kolor skarpetek. Czerwonych.

Chwilę wcześniej oglądałam w internecie jego wypowiedź na temat przywództwa. Jako znany psycholog biznesu potrafił przekazać to w sposób przyciągający uwagę. Ponownie. 

Pomyślałam o trójkącie: granat – skarpetki – uwaga. Zaświeciła mi się lampka. 

sobota, 10 marca 2012

rytuały

Kiedy zaczyna się robić ciepło, wychodzą spod ziemi wszystkie niewidoczne dotychczas tajemnice. Ludzie zaczynają siadać na ławkach i w lekkich promieniach słońca rozpoczynają rytuały. - Dlaczego jesteś taki zdystansowany? - usłyszałam, przechodząc obok pewnej pary.

Ze świata przyrody czerpiemy również cykl życia relacji. Przy czym, jeśli coś obumiera, niekoniecznie od razu potrafi zakiełkować nowe. 

czwartek, 1 marca 2012

gdziekolwiek jesteś

Jedno z pierwszych pytań, które jej teraz zadał, to czy jesteś wolna? Jakby chciał ją od razu wepchnąć na matrymonialną giełdę i posiąść jak niewolnika. Dzieliło go od niej tysiące kilometrów, a mimo wszystko pragnął wiedzieć. Poczta elektroniczna zniesie przecież wszystko. 

Kiedyś spotkali się w Paryżu, a tak naprawdę to się w tym mieście poznali. Napisał jej później, że nie mógł zrobić tego jednego kroku w bok, bo zmagał się z rwaniem nitek po ówczesnym związku. Przecież tak pragnął ją pocałować, a może nawet i więcej. A ona była nieświadoma, że on z tym pragnieniem żyje aż do dzisiaj. 


Poczuła z jego strony gorycz, że nie wykrzyczała emotikonami pragnę Cię także, że nie wskoczy pojutrze do samolotu i nie zamieszka z nim, choćby przez chwilę, w jego domu z ogrodem położonym na maltańskiej ziemi. Że nie zaspokoi ciekawości, jak to jest konsumować śniadanie z widokiem na morze. 


Gdziekolwiek jesteś, myślę o Tobie. Przypomniały jej się wytarte słowa, wielokrotnie wyśpiewane w love songach. Myśli o tym jego niespełnieniu, bliskim acz dalekim niedosycie, którego nie chce już podkręcać. Dla samej kobiecej próżności nie jest to przecież warte. 

wtorek, 28 lutego 2012

wstyd

Kompulsywnie. 
Mechanicznie.
Rutynowo. 

Traktował swoje ciało jak perfekcyjną pompkę do tłoczenia pustki. Nadawał ruchom gorączkowy puls i rytm. Ożywiony metronom dla rozedrganego instrumentu, jakim sam był. 


Nie wiem, które czuło większy Wstyd. On przy lustrze, czy ja przed ekranem. 

niedziela, 26 lutego 2012

włochata kreska

Jej kucyk układał się w miękkie łuki, tworząc skocznie narciarskie dla wszystkich spojrzeń, które stanęły u jego szczytu i zamierzały zjechać w dół jej pleców. Nie tworzył on monotonnej linii, włochatej kreski. Był naturalnie wykręcony i wieloznaczny. 

środa, 22 lutego 2012

cytrynowa kawa

Znam to miasto, a mimo wszystko wielki ekran z nawigacją prowadził mnie na ostatni przejazd na Wiśle. Wokół mnie zrobiło się industrialnie, a pościelowy głos Georga Michaela nie był w stanie zmiękczyć tego wrażenia. Dopiero, gdy zobaczyłam charakterystyczny żółty logotyp uznałam, że cytrynowy nie-smak wrzucę do porannej kawy. 

sobota, 18 lutego 2012

edukacja przez całe życie

Wiesz co? Być z kimś to najtrudniejsza sztuka, o wiele bardziej złożona niż "Seks dla opornych", którą przedpremierowo poznałam. W jednej chwili potrafię zamknąć drzwi, które potem ze zgrzytem otwieram. - Co będzie? - pytasz. Gdybym znała odpowiedź na wszystkie pytania, zostałabym najlepiej opłacanym strategiem. A ja mam tylko prozaiczne potrzeby. Bycia wysłuchaną i kochaną, co czasem nie schodzi się w jedną melodię. 

Uczę się mężczyzn od początku, jakbym miała dwadzieścia lat mniej w metryce. 

środa, 15 lutego 2012

cykle

Błękitno-białe paski przypominały mi morski klimat, a może raczej stan przypływu, wyrzucający niewidoczne cząstki na brzeg. Jedną z nich jest bezpieczeństwo, w które tulę się co wieczór, odpływając w sen pod tą błękitno-białą, bawełnianą falą pościeli.

czwartek, 2 lutego 2012

wejrzenie

Wisławie.

Wejrzeć to jak wrzucić źrenicę w tunel bez-nadziei. Bez gwarancji, że na jego końcu pojawi się światło. Taka jest bowiem miłość od pierwszego wjazdu w nieznane. Wejrzenia.

Z tą miłością spotkała się nie raz. Umierała ona jak jednodniowe muszki, gdy w tle nuciła l’amour au premier regard. Nieprzypadkowo ją teraz wspomina. Zapachniało jej bowiem czerwienią.

Chciałaby to pierwsze rozmienić czasem na ćwiartki. Może w kwartałach spojrzenia ożywi szybciej tę czerwień, zastygłą w pigmencie ust, gdy wypowie wejrzenie.

Co rano rozsuwa tuszem rzęsy jak kurtynę, aby nie przegapić dnia. Nie ominąć momentu wjazdu źrenicy w tunel. Nawet, gdy kończy się on czerwonym światłem. Stop.
 

środa, 1 lutego 2012

l'eau d'octane

Zatrzymała na nim nieco dłużej swój wzrok, choć otoczenie nie było perfekcyjnie sprzyjające. Stacja benzynowa głuszyła zapach perfum, który jest dla niej współczesnym znakiem przyzwolenia bądź zakazu wjazdu. Tym razem było inaczej, jakby haczyk tkwił w czymś innym.

Przepuścił ją w kolejce do kasy. Było w tym wiele nonszalancji, jakby naśmiewał się w duchu z podejścia ladies first. Podziękowała oczami, nie siląc się na więcej. Wiedziała, że kilkanaście minut przed północą nie stworzy atmosfery wdzięku. Makijaż rozszedł się po całym dniu, zostawiając widoczne rysy w jej wyglądzie. Poczuła tym samym lekkość, że nie chce mu się podobać. Nie musi.


Rozeszli się chwilę później. Rozjechali.

sobota, 28 stycznia 2012

zawodowy kopciuszek

Siedziała na spotkaniu znudzona. Szalenie trudno było jej utrzymać maskę zaangażowania, wystające kosmyki nudy chowała co moment za ucho. Szorowała spojrzeniem po zebranych mężczyznach, łapiąc się na tym, że odlicza. Odlicza ich twarze, minuty do końca prezentacji, odlicza to wszystko, co wydawało jej się w tej chwili niematerialne. Męczyła się.

Pamięta dokładnie ten stan. Stan niedopasowania doświadczyła nie raz. Czuła się jak zawodowy kopciuszek, który wprawdzie założył zagubiony o północy bucik, aby po kilku krokach jednak stwierdzić, że ją uwiera. 

środa, 25 stycznia 2012

weiss!

O bieli, gdybyś była tak łaskawa, aby natchnąć mnie pomysłami - myślałam, patrząc w format A4 nieskalany jeszcze moim rysikiem. Słowa siedzą mi na końcu języka i machają nóżkami, gotowe w każdej chwili zeskoczyć i dać plamę.

Biel ma przewagę. Jest pierwsza i czasem jedyna. 


Biel ścian, oprawek okularów, koszuli, grzbietu książki, bielizny, prześcieradła. Za mało bieli mam w sobie.


niedziela, 22 stycznia 2012

niekontrolowany ciąg

Zakładając noga na nogę nie przypuszczała, że zahaczy klamrą buta o rajstopy, wyzwalając niekontrolowany ciąg zdarzeń. Nagle na jej udzie pojawiła się drabinka, po której opuszki palców mogły przejść z czerni w jasność. A im szybciej one biegły, tym jednak dłuższa stawała się droga. 

wtorek, 17 stycznia 2012

bo nie jestem, proszę pana, na zakręcie

Gdzieś na ponad dwóch tysiącach metrów od poziomu rufy Concordii świat był nieco ostrzejszy. Światło wciskało się w gogle, a wiatr wdzierał się w usta, kiedy krzyczałam I am on the right track! Ten pęd pozostał na dłużej, jakby chciał mnie wyrzucić siłą odśrodkową z jednego zakrętu.



niedziela, 1 stycznia 2012

tuż za progiem

Czekaliśmy na śnieg, abym mogła dotknąć nartami nie tylko zielonego plastiku. Wypatrywany przez oko kamerki pojawił się w końcu na brązowych stokach. - Oby nie był tylko jak przelotny gość, który robi chwilowy zamęt i idzie hen - pomyślałam. Bardzo chcę bowiem wyjechać, zrobić włoskie mamma mia i naładować akumulatory na nowe rzeczy, które przyjdą. Czuję je tuż za progiem, jak przebierają nóżkami, abym wzięła je na ręce.