sobota, 28 stycznia 2012

zawodowy kopciuszek

Siedziała na spotkaniu znudzona. Szalenie trudno było jej utrzymać maskę zaangażowania, wystające kosmyki nudy chowała co moment za ucho. Szorowała spojrzeniem po zebranych mężczyznach, łapiąc się na tym, że odlicza. Odlicza ich twarze, minuty do końca prezentacji, odlicza to wszystko, co wydawało jej się w tej chwili niematerialne. Męczyła się.

Pamięta dokładnie ten stan. Stan niedopasowania doświadczyła nie raz. Czuła się jak zawodowy kopciuszek, który wprawdzie założył zagubiony o północy bucik, aby po kilku krokach jednak stwierdzić, że ją uwiera. 

środa, 25 stycznia 2012

weiss!

O bieli, gdybyś była tak łaskawa, aby natchnąć mnie pomysłami - myślałam, patrząc w format A4 nieskalany jeszcze moim rysikiem. Słowa siedzą mi na końcu języka i machają nóżkami, gotowe w każdej chwili zeskoczyć i dać plamę.

Biel ma przewagę. Jest pierwsza i czasem jedyna. 


Biel ścian, oprawek okularów, koszuli, grzbietu książki, bielizny, prześcieradła. Za mało bieli mam w sobie.


niedziela, 22 stycznia 2012

niekontrolowany ciąg

Zakładając noga na nogę nie przypuszczała, że zahaczy klamrą buta o rajstopy, wyzwalając niekontrolowany ciąg zdarzeń. Nagle na jej udzie pojawiła się drabinka, po której opuszki palców mogły przejść z czerni w jasność. A im szybciej one biegły, tym jednak dłuższa stawała się droga. 

wtorek, 17 stycznia 2012

bo nie jestem, proszę pana, na zakręcie

Gdzieś na ponad dwóch tysiącach metrów od poziomu rufy Concordii świat był nieco ostrzejszy. Światło wciskało się w gogle, a wiatr wdzierał się w usta, kiedy krzyczałam I am on the right track! Ten pęd pozostał na dłużej, jakby chciał mnie wyrzucić siłą odśrodkową z jednego zakrętu.



niedziela, 1 stycznia 2012

tuż za progiem

Czekaliśmy na śnieg, abym mogła dotknąć nartami nie tylko zielonego plastiku. Wypatrywany przez oko kamerki pojawił się w końcu na brązowych stokach. - Oby nie był tylko jak przelotny gość, który robi chwilowy zamęt i idzie hen - pomyślałam. Bardzo chcę bowiem wyjechać, zrobić włoskie mamma mia i naładować akumulatory na nowe rzeczy, które przyjdą. Czuję je tuż za progiem, jak przebierają nóżkami, abym wzięła je na ręce.