piątek, 30 grudnia 2011

iskrzenie

Miałam wrażenie, że jestem w środku opowieści o Alicji z Krainy Biznesu. Na początku zobaczyłam bowiem jej koci uśmiech, a dopiero później ją samą. Skrzyła, torując drogę w kierunku wind, podczas gdy bordowa kanapa w głównym hallu trąciła jeszcze jej energią. On wyszedł, a może wyfrunął przez szklane drzwi, zostawiając ich tajemnicę także za szkiełkiem mych okularów.

Widziałam ich jeszcze co najmniej raz. Sprawiali wrażenie, że zaczynają związek lub wydzierają sobie poranne chwile na skrzyżowaniu odmiennych matrymonialnie dróg. Chciałam, aby coś z tego się urodziło, nawet w starym roku. Lubię iskrzenie zimno-ciepłych ogni. 

piątek, 16 grudnia 2011

ruchoma scena

Richard Marx, Now and Forever 

Rozpoznałam prawie od pierwszego taktu. To prawie jest w sumie tylko kurtuazyjne, bo przecież ten utwór wszył się w moje wspomnienia do tego stopnia, że od razu zaczęłam śpiewać w świetle ulicznych latarni. Ruchoma scena mojej pamięci przesuwała się po pustawych już ulicach, kiedy udaławam się w sentymentalną wycieczkę w czasy pierwszych miłości i pierwszych zawodów. Nie skończyłam nawet na ostatnim zakręcie. Życiowym. 

środa, 14 grudnia 2011

myśl kwitnie

Kiełkuje we mnie jedna myśl, a raczej już kwitnie. Myśl zasiana jakiś czas temu, wypadła spod powieki, spod palca. Jej czerwony error omiata mnie co dzień jak uporczywe spojrzenie. - Tylko ten, kto nic nie robi, nie czyni błędów - pomyślałam, bynajmniej nie usprawiedliwiając swoich decyzji, onegdaj podjętych. 

Moje serce zalewa gorycz, a jej smak psuje potencjalną przyjemność z jazdy. W kontekście trzech liter doznaję bowiem Unfreude am Fahren, gdyż nie układają się w top-class beemwu. 

środa, 7 grudnia 2011

oddanie

Oddaję się jej rękom i w jej ręce. Przyjemność liczę długością nacisków, gdy masuje mój kark, moje czoło. Pachnę jej rudością i lekką poświatą jej dermy. Wracam. Zaczynam wracać regularnie.