wtorek, 26 października 2010

po słowie

Zależy, kto gorzej znosi ciszę...

Obcy z nieznośną manierą drapującą wypowiedzi po sam firmament. Taki niemiłosiernie odbijający światło. Oślepiający. Mimo wszystko nadal do odkrycia, do rozebrania na luksy, a nawet luksiki. 


Żałowałam, że jednak nie jestem sama. Obcego odstawiłam na Marsa. Wystarczyło mi tego szumu w moim kosmosie. 

niedziela, 24 października 2010

chwile żałowania

Thank God I'm Woman

Bywały takie chwile żałowania, że nie jestem facetem. Właśnie facetem, nie mężczyzną, bo to ostatnie jest bowiem o wiele bardziej złożone i trudniejsze. Facet ma wręcz przypisane prawo do łatwiejszego życia, z potencjalnym pasmem sukcesów
 zdecydowanie wyraźniej nakreślonym. Jednakże facetem się jest, mężczyzną się natomiast bywa. Stąd chwile żałowania szybko przeminęły. 

Fanatycznie przyglądam się pysze, narcyzmowi, nie mogąc ogarnąć potencjału tych luster, w którym oni się przeglądają. Jakby powstawały u innego szklarza i miały inny kąt odbicia. A z pewnością inną ramę i zdecydowanie płytszą głębię. Wystarczy jednak pomazać je szminką i zmienia się perspektywa. 

sobota, 23 października 2010

przeskok

Spojrzał na nią wyczekująco, szukając potwierdzenia. Było dość silne słońce, jej źrenice zwężyły się w dopasowaniu do siły światła. Może zawodził się właśnie, że jej entuzjazm był nieco zdystansowany. Wycofywała się po ślimaczemu, nie czekając na dalszą zachętę. 

Pamiętała, że mówiła o rzeczach ważnych, które pod wpływem jego obecności stopniały zgodnie z  najnowszymi teoriami klimatycznymi. Spływało to po nim akurat pod jej stopy. Nie chciała dać kroku wstecz. Tym razem musi to przeskoczyć. 

piątek, 22 października 2010

karmel

Karmelowy płaszcz przypomina o kamelu. Wolę być wielbłądem niż osłem. Może nie skończę w kiszce. 

czwartek, 21 października 2010

sznyt

Mówił mi lata temu, że jego rzeźby przypominają mu sztukę niemiecką po 1933 roku. A ja oprócz gigantomanii widziałam w nich piękno. Taki sznyt, który powala na kolana, jak niejedną z jego postaci.

Od tego czasu przemawia do mnie wielka sztuka. Duże jest piękne. 

środa, 20 października 2010

kaganiec

Jest we mnie jakiś wkurw, wczepił się jak pasożyt, który drąży. Nie znoszę bezproduktywnych rozmów. Rozkładania rzeczy na czynniki pierwsze, spraw, które nie są warte lub do których nie mam serca. Może to właśnie jest kwestia emocji, których nie potrafię ubrać w kaganiec. 

poniedziałek, 18 października 2010

rysy

Mówił, że wystarczyło podejść do niej bliżej, a nagle odkryły się małe rysy. Lekko odpryśnięty lakier na paznokciach, nierówny makijaż. Idealny obraz się zachwiał, może właśnie wręcz - zarysował.

Zerknęłam na nią z bardzo bliska, zobaczyłam nagle nadmiar skóry na podbródku, mimiczną zmarszczkę. Pomyślałam o tym ciepło, jakbym chciała rozgrzać ten kolagen. Wstrzyknąć spojrzenie.   


Pochyliłam się do lustra. Okruchy tuszu rozproszyły się w zagłębieniu oka. Puder się rozpadł na cząstki elementarne. Róż się ucieleśnił. 

niedziela, 17 października 2010

dłubanie patykiem

To pisanie do Ciebie przypomina dłubanie patykiem w nieskończoności. 

Pisał tak do niej niedzisiejszo. Używał pełnych zdań, wplatał w nie poszarpane emocje, gonił ją. A ona uciekała, jak zawsze zygzakiem. - Jestem potworem. - mówiła. 

To było ponad czterdzieści lat temu.


Teraz niby nie jest inaczej. Kobiety nadal udają potwory, a mężczyźni udają się na polowania w pogoni za króliczkiem. Zmieniła się natomiast komunikacja. Jest szybciej, krócej, niekoniecznie treściwiej. 

piątek, 15 października 2010

blondynka w koronie

Chyba naturalnie mnie przed szefem uniosło. Wypięłam piersi w casualowej koszulce Marca Jacobsa z sugestywnym rysunkiem blondynki w koronie. - Królowa jest tutaj jednak jedna. - stwierdziła mowa ciała.

czwartek, 14 października 2010

state of mind

Czynił kontury. Jego dłonie formowały nad kierownicą ramki w formie prawie-serc. Obserwowałam go we wstecznym lusterku, jak wielu innych. Mechaniczny peep show.

Stałam przyczajona w tym korku, który przynosi mi wytchnienie. Alicia Keys krzyczała wręcz Empire State of Mind.

środa, 13 października 2010

zapuszkowanie

Śpieszę się. Czasami jednak ponownie otwieram drzwi wejściowe, jakby szukając uspokojenia, że wszystko jest w porządku. Trzask klamki i odwinięcie na pięcie. Śpieszę się.

Nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca, mimo że tylko godzinę miałam spędzić w izolatce od spraw służbowych. - To jest już jakaś fiksacja. - pomyślałam. Dałam się zapuszkować w myślenie o czasie przyszłym. Skończonym?

wtorek, 12 października 2010

współczesny pomnik bezmyślności

Usta miała zasznurowane, jakby pod linijkę. Stała niewzruszona, tarasując wyjazd, niereagująca na jakiekolwiek gesty. Współczesny pomnik bezmyślności. 

Obserwacje z metra wygasły. Mój wzrok wytężyły obserwacje z auta. 

poniedziałek, 11 października 2010

tafla

Pomyślałam, że to lustro przyciąga. Jest w nim jakaś nuta przekomarzania się ze wszystkimi - pięknymi, nieurodziwymi, dziećmi, dojrzałymi. Wchodzisz i prawie dotykasz tafli.

Lustro w windzie.

Rano widzę tam zbyt blady makijaż. Po południu natomiast czerwone oczy.