niedziela, 22 sierpnia 2010

wyliczanka

Po pierwsze - wiem, czego chcę. I to przekonanie, graniczące właśnie z pewnością, popchnęło mnie w ramiona opiekunki, współczesnej Matki Teresy od kredytów. Tak, stać mnie na działkę budowlaną, aczkolwiek jeszcze nie na taką, której wielkość zdrowo dystansowałaby mnie od ludzi, a jednocześnie nie oddalałaby mnie od cywilizacji. Szokujące są dla mnie ceny z sześcioma zerami, aczkolwiek pracuję przecież nad tym, aby ten szok minął.

Po drugie - dom z indywidualnego projektu, nie z katalogu dworków z tysiąca i jednej nocy. Może jeszcze nie Robert Konieczny, bo zera wsiadłyby wówczas na szaloną karuzelę, ale z pewnością także coś wymykającego się schematom. I dużo betonu architektonicznego, surowości, ale i kontrastów. 


Po trzecie - chciałabym być design managerem. 

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

tupanie

Jakieś tupanie po dachu i budzi się nieprzytomny jeszcze strach. Naczytałam się prasy, obejrzałam kilka mocnych scen i już wydawało mi się, że złodziej chodzi nad sypialnią. Pewnie to jakiś futrzak, który chciał jak niby-kotka zatańczyć na rozgrzanych dachówkach. 

Czuję się nasączona negatywnymi emocjami jak jakiś ptyś. Cóż, podobno nie tylko pozytywy są tymi driverami, które ciągną za sznurki przyczepione do paliczków i wystukują kolejne resume. Wolność, chciałabym mieć tę wolność wyboru i artystycznego zagrania na nosie. Doświadczam bowiem: nierówności, mobbingu, szowinizmu, szklanych sufitów, braku transparentności.


I jednak czytam. Bo na mężczyznach ostatnio się zawiodłam. 


niedziela, 8 sierpnia 2010

najlepszego

Wrzucam kolejne tytuły książek do przechowalni. Ich lista wydłuża się tak samo, jak rośnie sterta książek napoczętych i rozkładających swe obwoluty w bliskości łóżka. Ostatnio nie czytam, a raczej czytam niebeletrystycznie, co nieco mnie drażni. 

Szalenie trudno jest przestać być wymagającą. Moje nieznośne przywiązanie do szczegółów, wyłapujące wszelkie niedoskonałości, frustruje mnie tak samo jak zapewne odbiorców tych uwag. Wiele razy zastanawiałam się, czy nie odpuścić, ale oznaczałoby to kolejną porażkę i przystosowanie się do otoczenia.


Jednego muszę się jeszcze nauczyć, że jeszcze wiele dobrego przede mną. Najlepszego. 

środa, 4 sierpnia 2010

władza

Stopy jednak bolą w dziennych okowach szpilek. W tym pięknie nie ma litości, jest tylko władza, jaką się ma nad innymi. Głównie nad facetami. Oraz nad sobą. 

Połowa 28-piętrowca. Szklany windy połykające kołnierzyki, także różowe. Sterylność kontaktów, mniejsza - rozmów. A myśli?


To, czego jednak nie mogłabym robić, to malować warg na czerwono. Co innego żyć w czerwieni. Mój pożar trwa.