Niejeden chciałby być panem życia i śmierci. Niejeden.
poniedziałek, 26 kwietnia 2010
niejeden
Lekko drży ten żołądek. Szyk nie gra tu znaczenia, gra kawa i mleko. I cukier - zawsze trzcinowy, jakby na oszukanie diabetologów, że dba się o siebie. Odkąd zaczęłam spożywać zamiast jabłka smoothies, czuję się lepszą kobietą, bo czy człowiekiem, to sama nie wiem.
Zdziwiła mnie ta muzyka. Spodziewałam się czegoś ostrzejszego, bo przecież ścieżka dźwiękowa do filmu wojennego powinna mieć jakiś pazur. A tu nuty drgające gdzieś w trzeciej linii, niespokojne halo, które wdziera się głębiej niż trash. Pomyślałam, że właśnie o to chyba chodzi, nie o prosty krzyk, ale o wyrafinowaną subtelność.
Niejeden chciałby być panem życia i śmierci. Niejeden.
Niejeden chciałby być panem życia i śmierci. Niejeden.
środa, 21 kwietnia 2010
po sznurku
To tylko ciąg dalszy. Dalszy plan. Czasami siadam z boku. Nieco z tyłu. I obserwuję, co się dzieje, kiedy sznurki się urywają, a ludzie - jak wprowadzone w ruch kukiełki - kiwają się w rytm słów.
Pewnego dnia zrozumiałam, że milczenie nie oznacza niewiedzy. Słucham i łapię nastroje. Szukaliśmy dziś właściwego określenia, jak oddać to, co nieoddane. Bo co byś mi oddał?
Pewnego dnia zrozumiałam, że milczenie nie oznacza niewiedzy. Słucham i łapię nastroje. Szukaliśmy dziś właściwego określenia, jak oddać to, co nieoddane. Bo co byś mi oddał?
Subskrybuj:
Posty (Atom)