niedziela, 8 lipca 2012

korpo-dziewczyna

W sumie nie wyglądała na korpo-dziewczynę. Tlenione na blond włosy, bez żadnej ingerencji profesjonalnego fryzjera. Jakieś wdzianko dżinsowe, które jednakże nie w pełni odpowiadało kanom mody. Po prostu zwykła kobieta, którą na pewno minęłabym na ulicy bez specjalnej atencji. 

A jednak, była to korpo-dziewczyna. 


Od początku kontakt z nią skalany był jakąś jej nieuwagą, którą ja wprost nazywam poczuciem bycia lepszą. Akcentowała to prawie w każdym zdaniu, nie wspominając już o gestach. Tworzyła nowy język samic alfa, które w rzeczywistości nie potrafią budować relacji.


Na koniec spytałam się, co teraz robi. Powiedziała, że jest trenerem i coachem. Prawie zamarłam. Korpo-dziewczyna pracująca na sferach miękkich. Ta zaraza nie powinna się przenosić. 

1 komentarz:

  1. Parazawody uprawiane przez durne japiszony, które żerują na naiwności maluczkich.

    OdpowiedzUsuń