Dyszał. Robił to w bardzo specyficzny sposób. Gdybym nie znajdowała się w miejscu publicznym, pomyślałabym, że jest podniecony. A może jednak był.
Poczułam się nieswojo. Jakbym uczestniczyła w intymnym wydarzeniu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Okulary spojrzały w okulary.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz