Serwował wszystkim wokół nerwowe ruchy. - Może weźmie pani troszeczkę? Podam je nawet na tacy - dopowiadał. - Tylko po co mi one? - pomyślałam.
Jego granatowy garnitur nieco na nim fruwał. Wyglądał jak żuraw, któremu zabrakło skrzydeł. Dlatego chodził. Tam i z powrotem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz