czwartek, 17 grudnia 2015

od pewnego snu

Guess it's true, I'm not good at a one-night stand
But I still need love 'cause I'm just a man


Zaczęło się od pewnego snu. - Byłeś tam - powiedziała.
.:.

Kilka dni później szepnął jej wprost do ucha. - Życzę Tobie więcej takich nocy.  
.:.

Mijali się w jednej kubaturze. Ona czuła ślad jego perfum. On jej. Wodzili się tak. Brakowało tam jeszcze uświadomionego przedrostka na u-.
.:.

Przypadek. Jak zwykle on rządzi. Usiadła blisko. Nie na tyle, aby mogło zaistnieć preludium. A jednak. Oddała mu po raz pierwszy coś swojego. - Dobre... - powiedział.
.:.

- Pójdziesz ze mną? - w jej pytaniu nie było pytania. Był imperatyw. Nie mógł odmówić. Nie mógł mieć wątpliwości. I weszli w fazę uświadomionego u-.
.:.

Pierwszy krok. Kolejny. Gra stara jak świat. Noga przy nodze. - Za często widzę was razem - skomentował świat. A on ich nie obchodził. To oni byli w tym momencie światem.
.:.

Co by się stało, gdyby zatracili się w tej knajpianej galaktyce? Ona chciała. On chciał. Zrymowali się po warszawsku. Ależ pasowali do siebie.
.:.

- Zawiozę Cię - mówiła. Broniła się przed promilami. Chciała doświadczać go na czysto. Nie po czystej. Miała plan.
.:.

Nie mówiła dużo. Była w fazie odbioru, nie nadawania. Myślała, jak go zaprogramować. Na jeden program o nazwie "delikatne". A może... "wirowanie"?
.:.

Czarne i białe. Jej czarna bluzka i jego biała koszula. Nie zafarbowały, chociaż puszczone razem. 
.:.

Kiedy wyszli, nadal było zbyt wcześnie. Nadal przed północą i scenariusz Kopciuszka nie działał. A on mieszkał zdecydowanie za blisko. Za krótka trasa. Za mało słów. Za mało czynów?
.:.

- Wspólny lunch - stwierdzili. Ale jak to zrobić, aby był chociaż... deserem?

czwartek, 24 września 2015

dwa słowa

Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Dwa słowa. Tylko te dwa. Wbiły się w głowę jak kołki dla jej myśli. Furkotały jak flaga. Jak alert przed głęboką wodą.

Te słowa. Nie kocham cię. Inna melodia. Równie wygrywająca na strunie. Ale wklęśnie. Dośrodkowo. 

Czytała je palcami. Jak ślepa. Niczym nie różniła się od niewidomych. Była może tylko bardziej niecierpliwa. Czuła.

Prom pływał jak wahadło. Odliczał półgodziny. A oni na przystani nie znali tej skali. Niebo mieszało się z morzem. Zawirowało wszystko. Wessało.

What's on your mind? 

Ta cisza, kiedy zapadli się w sobie. 
Ta cisza, kiedy zamknęła.
Oczy.

czwartek, 22 stycznia 2015

zmiana

- No to mamy problem - pomyślałam w momencie, kiedy wrzuciłam granat. Rozszedł się huk, a potem nie nastąpiła cisza. 

Nastąpiła zmiana. 

Klik. Zaklikało w sercu. Czysta arytmia. Jak w fazie zauroczenia, kiedy człowiek chciałby, a się boi.

czwartek, 1 stycznia 2015

pęknięcie

Jakby chciał czegoś więcej. Przesuwał granicę. Testował wytrzymałość na bycie obojętną. A gdyby tak przestać udawać, że mnie to w ogóle nie obchodzi? 

Pękło w niej coś. Pękło coś w nim. Wyciekło zainteresowanie, które nigdy nie powinno znaleźć ujścia.