Siedziała na spotkaniu znudzona. Szalenie trudno było jej utrzymać maskę zaangażowania, wystające kosmyki nudy chowała co moment za ucho. Szorowała spojrzeniem po zebranych mężczyznach, łapiąc się na tym, że odlicza. Odlicza ich twarze, minuty do końca prezentacji, odlicza to wszystko, co wydawało jej się w tej chwili niematerialne. Męczyła się.
Pamięta dokładnie ten stan. Stan niedopasowania doświadczyła nie raz. Czuła się jak zawodowy kopciuszek, który wprawdzie założył zagubiony o północy bucik, aby po kilku krokach jednak stwierdzić, że ją uwiera.