Zatrzymała na nim nieco dłużej swój wzrok, choć otoczenie nie było perfekcyjnie sprzyjające. Stacja benzynowa głuszyła zapach perfum, który jest dla niej współczesnym znakiem przyzwolenia bądź zakazu wjazdu. Tym razem było inaczej, jakby haczyk tkwił w czymś innym.
Przepuścił ją w kolejce do kasy. Było w tym wiele nonszalancji, jakby naśmiewał się w duchu z podejścia ladies first. Podziękowała oczami, nie siląc się na więcej. Wiedziała, że kilkanaście minut przed północą nie stworzy atmosfery wdzięku. Makijaż rozszedł się po całym dniu, zostawiając widoczne rysy w jej wyglądzie. Poczuła tym samym lekkość, że nie chce mu się podobać. Nie musi.
Rozeszli się chwilę później. Rozjechali.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz