Kompulsywnie.
Mechanicznie.
Rutynowo.
Traktował swoje ciało jak perfekcyjną pompkę do tłoczenia pustki. Nadawał ruchom gorączkowy puls i rytm. Ożywiony metronom dla rozedrganego instrumentu, jakim sam był.
Nie wiem, które czuło większy Wstyd. On przy lustrze, czy ja przed ekranem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz