Stopy jednak bolą w dziennych okowach szpilek. W tym pięknie nie ma litości, jest tylko władza, jaką się ma nad innymi. Głównie nad facetami. Oraz nad sobą.
Połowa 28-piętrowca. Szklany windy połykające kołnierzyki, także różowe. Sterylność kontaktów, mniejsza - rozmów. A myśli?
To, czego jednak nie mogłabym robić, to malować warg na czerwono. Co innego żyć w czerwieni. Mój pożar trwa.
środa, 4 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz