- A czy ja tam zaparkuję? - wygłosiłam jako jedno z moich podstawowych pytań. Uspokojona dojechałam w okolice Metropolitan i zderzyłam się z modną rzeczywistością. Pod Hotelem Europejskim rozłożony został bowiem wybieg dla kotek, które prychały na okolicznych trotuarach, wynosząc się ponad myszki.
Chwilę później mijałam te futrzaki zapatrzone w witryny męskich oczu. - Biedactwa - pomyślałam. - Takie nie przeżyją 25-procentowej przeceny po ćwierćwieczu swego żywota. Zapadną się na widok pierwszych mimicznych zmarszczek.
Powiedziałam mu wczoraj, że co najwyżej chciałabym cofnąć czas do trzydziestki. Nie dalej. A tak naprawdę to dopiero teraz czuję się dobrze w swoim futrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
„ulotne, jakże ulotne, wszystko jest takie ulotne”
OdpowiedzUsuń