piątek, 27 maja 2011

demon lub anioł

W każdym ze środowisk spotykam inne kobiety. Czasem różnice są subtelne, niemalże nie do wyłapania. Niekiedy jednak widzę pewne cechy, które one łapią jak suche gąbki. Na przykład testosteron zachowań.

Pracuję znów w męskiej branży. Obserwuję nowe otoczenie. Otoczenie obserwuje mnie jako nową. Mężczyźni mnie wąchają. Czują demona albo anioła. Koneserzy określą to inaczej: stajnia Givenchy


Gdyby przełożyć to na muzykę, musiałabym grać ciężki rock. Czasem wręcz metal. Zatrudniono mnie, aby zrobić z tego wszystkiego alternatywę, bo do chill-outu z pewnością nie dotrwam. 

czwartek, 26 maja 2011

trans

Chwyciłam po nową książkę Gretkowskiej. Nie sugerowałam się niczym - chciałam po prostu prozy dość dosadnej, mniej lub bardziej autentycznej. Chciałam też pewnego lenistwa, wyłożenia się z lekturą na poduszkach. I mężczyzn, których pióropusze są nieco wyleniałe. 

niedziela, 22 maja 2011

bramy

Tramwaje zasypiały na tej pętli, mrucząc do dwojga ludzi, żeby może dali sobie spokój i nie hałasowali słowami wyrzucanymi z gardła jak pociski. Ona czuła, jak ta pętla właśnie się na niej zaciska, że nie widzi jej końca bądź początku, za który mogłaby chwycić i rozwiązać ten węzeł ludzkich żalów. 

Zamilkła. Brakowało jej powietrza w nieparną noc. Brakowało jej porozumienia, które stanowiłoby pomost nad smródką, która zatruła fekaliami atmosferę. Brakowało jej szarości, bo przecież wszystko nie może być wyłącznie czarne albo białe. O kolorze nie myślała, było już grubo po zachodzie słońca. 


Trzymała ręce w kieszeniach. Bawiła się łańcuszkiem od pilota, zamykając i otwierając bramy w swej głowie. - Uciec czy zostać? - kołatało jej w duszy. Nie mogła rzucić monetą, czekała zatem na jakiś cud, który zatrzyma to migotanie, od którego było jej już niedobrze. W drodze do głębi siebie pozostał jej jedynie podjazd, na którego szczycie zawsze się bała. Czy przypadkiem nie wpadnie na kogoś. 

środa, 18 maja 2011

nokaut

Kobiety krążyły po tym sklepie jak po ringu. W prowokujący sposób mierzyły się wzrokiem, jakby chciały od razu znokautować przeciwniczki. Atmosfera gęstniała. Wyszłam na zewnątrz.

Facet zdecydowanie chciał skupić na sobie uwagę. Stał na Foksal i testował swój magnetyzm, pozornie koncentrując się na rozmowie telefonicznej. Był nieziemsko przystojny, z tych facetów, których ja tylko raz omiatam wzrokiem i więcej nie raczę spojrzeć.  

sobota, 14 maja 2011

pobocze

Może to z boku wyglądało nieco banalnie, ale urzekła mnie scena, w której muskał policzkiem jej włosy. Była w tym jakaś siła, męskość w okrasie z romantyczności, a może pożądania.

W samochodowym radio leciał hip-hop o gruboskórnych kobietach. Dziwny utwór w poprzek konwencji mówienia o nas jako suczki. Refren szybko się jednak ulotnił.


Facet o mało na mnie nie wpadł z bocznego pasa. Nie żałowałam dźwięków klaksonu. Pół-dupków z rozstępami na mózgu
 jest zatrzęsienie. Mój feminizm ma się czym karmić. 

niedziela, 8 maja 2011

tak samo, a jednak inaczej

Myślę, że nawet nie zdawała sobie sprawy, że jest obserwowana. Tam, zza szyby samochodu, kiedy w domowym garażu ciągnęła na szpilkach worki ze śmieciami. I dzisiaj, przed godziną. Wówczas nie zastanawiałam się, czy na pewno były to śmieci, bo czy w tak elegancki sposób wyrzuca się odpadki? 

Na ruchomych schodach w Galerii Mokotów towarzyszył jej mężczyzna, którego zaszufladkowałabym w styl latino. Była tak samo ubrana jak dzień wcześniej. Nie przesadzałabym z moją pamięcią do twarzy, raczej zwróciłam uwagę na jej biały żakiet, a raczej na charakterystyczne bufki na przedramionach. Rozmawiała przez telefon o doborze światła, a jej facet zabawiał się kluczykami do samochodu. Para na lans, jak wiele w galeriach. 

wtorek, 3 maja 2011

niezależnie

Złote litery na papierowej torbie przypomniały mi Włocha, który znaczył tak wiele w życiu jednej z kobiet. Massimo. Oczywiście ta relacja nie wyszła, gdyż niezależnie od kraju pochodzenia wymagana jest raczej wzajemność. Z mojej perspektywy cieszy mnie kolejna koszula w błękicie, jakby na przekór pochmurnemu niebu. Ten kolor towarzyszył mi w Italii i zaczynam rozumieć, skąd taka słabość do błękitnych tęczówek.