Mówił, że wystarczyło podejść do niej bliżej, a nagle odkryły się małe rysy. Lekko odpryśnięty lakier na paznokciach, nierówny makijaż. Idealny obraz się zachwiał, może właśnie wręcz - zarysował.
Zerknęłam na nią z bardzo bliska, zobaczyłam nagle nadmiar skóry na podbródku, mimiczną zmarszczkę. Pomyślałam o tym ciepło, jakbym chciała rozgrzać ten kolagen. Wstrzyknąć spojrzenie.
Pochyliłam się do lustra. Okruchy tuszu rozproszyły się w zagłębieniu oka. Puder się rozpadł na cząstki elementarne. Róż się ucieleśnił.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz